Moja historia. Z góry ostrzegam, że może być długaśna i pryz nudnawa.
Od dzieciństwa razem z ojcem, mechanikiem samochodowym siedziałem i dłubałem w czym popadło. Oczywiście magia HD od początku atakowała moją podświadomość. No bo przecież by być facetem to trzeba taki sprzęt mieć?
Potem przyszedł czas na dłubanie we własnych, ruskich sprzętach. Dotknąć i ożywić to jest dopiero Magia. :laugh:
Następnie nastał czas własnej rodziny i na długie lata zapomniałem o dwóch kółkach, aż wraz z początkiem tegorocznego sezonu spotkałem kilku „starych” znajomych pędzących w stadzie.
Wróciły wspomnienia i postanowiłem dokonać samodzielnej jazdy na prawdziwym, dużym moturze. Pozwolono mi dosiąść RS i HD Electry. Wykonałem tą samą trasę w identycznych warunkach i teraz już wiem , że wybór może być tylko jeden – RS/WS i kropka! Abstrahując od oczywistych materialnych aspektów Yamaha biję na głowę HD w prawie wszystkim co ważnej jest dla moto. Frajda, wygoda, wygląd, możliwości własnoręcznego dłubania etc. porażają – przynajmniej mnie.
Posiadacze HD dopiero po kilku piwach przyznają, że zwykli zjadacze chleba z reguły nie poznają, że jest to prawdziwy HD, przecież mówią tak na wszystkie choppery. :( Najważniejszym aspektem który ich skłonił do zakupu to pogoń za młodością, legenda i prestiż, czyli…snobizm? Sami zaś narzekają na drożyznę gadżetów. :P
Wiem, wiem. Za chwilę właściciele HD (Hounded Dollars za najmniejszą śrubkę :P ) powiedzą jak Cię nie stać, to nie pierd…ol, ale szkopuł w tym że jak mówi reklama taniego proszku „jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać?” :laugh: :laugh: :laugh:
Ja już zdecydowałem i trochę się obawiam, czy po tylu latach odkładania kasku na kołku będę w stanie okiełznać Romka lub Waldka. Dla tych co wciąż chcą zamieniać sprzęta – rada jeśli można. Zawsze tam gdzie nas nie ma jest lepiej! Tylko czy aby na pewno? Przecież liczy się wolność i „fun”, prawda?