TEMAT: Prawdziwy motocyklista

dla mnie posiadacz motocykla póki nie jeździ i nie cieszy się ową zabawką pozostaje niestety posiadaczem motocykla. To taki zwiazek bez konsumpcji. Motocyklistą czyni się w momencie kiedy siada na "konia" i musi znosić wszelkie pozytywy jak i negatywy z jazdy jak i bycia kierownikiem jednośladu. Czy aspekty pozdrowień czy też innych akcesorii z tą czynnością powiazane dodają temu uroku czy też nie - to już każdego osobista sprawa tak jak i marka moto jaką posiada. Jak to się ładnie mówi - o gustach dyskutować się nie powinno.
Bardziej wkurwia mnie fakt jak widzę "motocyklistów" z przysłowiową kamizelką a motocyklem w roku, to ledwo co z garażu wyjadą mając przy tym jednocześnie najwięcej o motocykliźmie do powiedzenia. Czasami pospolity komarkoskuteropopychacz silnika dwusuwowego na dwóch kółkach więcej ma do przekazania na temat motocyklizmu jak Ci powyżej pseudo Bikerzy.
Pozdrawiam
I przysłowiowa graba w lufcie!!!!

Fajnie Panowie
Jeszcze kilka dni i z Naszych postów sklecimy lepszy felieton.

A ja mam wyjebane, jeżdżę bo lubię, jeżdżę kiedy mogę, jeżdżę z grupą, jeżdżę sam. Staram się pozdrawiać motocyklistów bez względu na to czym jadą. Przeważnie robię to pierwszy, ale jest mnóstwo ludzi, którzy mijają mnie jak powietrze, mimo tego nie zrażam się. Przedstawienie musi trwać :) Każdy z nas ma kogoś na kim może polegać i z kim czuje się dobrze i tego się trzymajmy :)

Jedno co bym chciał zobaczyć u motocyklistów to tolerancja dla innych i chęć pomocy na drodze i nie tylko.
Często na FB, grupie motocyklowej widzę krytykę kity, kufra, kolory, modelu, pojemności i ch.. wie czego jeszcze. Takie zachowania totalnie mnie wkurwiają.
Mówi się, że motocykl to wolność a są tacy co z chęcią zakuli by innych w kajdany. Kajdany swoich wizji, oczekiwań, regulaminów, schematów itp.

Ale cóż, im więcej ludzi tym więcej takich się trafia. Norma...
Ważne żeby mieć wywalone na krytykę i odsiewać ziarno od plew :)

Niech każdy robi jak uważa . Jeden lubi jak mu orkiestra gra , a drugi jak mu nogi śmierdzą

Wiele racji, ale każdemu co inne w duszy gra. Jeden lubi kity, zloty, blachy, inny kameralne lub samotne wypady, jeden niedzielny jeździec inny codzienny i każdy czuje się motocyklistą.

Temat rzeka,znany od lat. Pytania i wątpliwości w nim przedstawione jak najbardziej słuszne. Chyba każdy z Nas już to przerabiał w swojej głowie lub na własnej skórze.
Próba podania definicji motocyklisty jest z góry skazana na niepowodzenie. Bo ktoś poczuje się gorszy. Bo ktoś ma inne zdanie. Bo ogólnie w świecie współczesnym nie dbamy o jakość. O zasady. O nazywanie rzeczy po imieniu. Godzimy się na różne absurdy i nawet pozwalamy im wnikać w naszą codzienność.
I bynajmniej nie zamierzam nikogo krytykować,klasyfikować czy też przyklejać jakieś etykietki. Każdy jakiś jest i wypadałoby mieć chociażby elementarny szacunek do siebie. A definicja...czy to ważne...?
Są motocykliści i użytkownicy motocykli. Ale kim właściwie są ci motocykliści? Jak to stwierdzić?
Może poprzez jakąś analogię? Więc przekornie zakończę - farby mam ale malarz ze mnie żaden a tym bardziej artysta
LWG i pozdrawiam Was

Wpadł mi ten artykuł podczas porannej prasówki. Chyba jest w nim sporo racji , a Wy jak myślicie ?
motovoyager.net/ekstra/felietony/moc-lwg-motocyklowe-przesady-i-powiedzenia-ile-w-tym-wszystkim-prawdy-felieton/?fbclid=IwAR0CnlGSQ-euZ0WiWM06lwB5qXy6CyQCwtPR2oYeJeQA3F7QI1VG9yk0QbE